Askar Ibn Selim markiz Al Allaw Malik, pan na Istakhr-Bar i Zielonych Stokach, protektor Fallah, Opiekun Pazura Proroka, kawaler Krzyża Orderu Feniksa



- Witaj, Askarze. Dawno się do mnie nie odzywałeś. Czyżbyś o mnie zapomniał?
- Ależ skąd, Askarze. Nie zapomniałem o tobie, nie zapomniałem też o pomocy, jaką mi ostatnio udzieliłeś. Mówiłem ci, że nasz układ będzie obopólnie korzystny. Nie odzywałem się, gdyż myśli moje zajmują ostatnio kwestie bieżące. Konkretnie, jak wydostać się cało z Aylon, a przy okazji wypełnić zadanie, którego pomyślne ukończenie, jak dobrze wiesz, może przynieść nam bardzo wymierne korzyści.
- Ach tak, zadanie. Zawsze zadania, zawsze powinności. Dziwne, że wspominasz o korzyściach. Co się stało z rycerskim Askarem, który pędził na krańce Znanych Światów na jedno skinienie pewnych osób? Być może powinieneś odrzucić ten śnieżnobiały strój, którym tak się chełpisz?
- Askarze, mój strój nie ma nic do tego. Wiesz dobrze, co on ma symbolizować. A korzyści… cóż, czy uważasz, że różnego rodzaju zasoby, które dostaną się w nasze ręce, nie zostaną spożytkowane najlepiej?
- No, teraz mówisz sensownie. Muszę też zauważyć, że ostatnio generalnie zachowujesz się rozsądnie. Gdybyś jeszcze tylko pozbył się tych swoich skrupułów… Ja, ty i Pazur Proroka… wiesz, że moglibyśmy dokonać rzeczy wielkich.
- Możemy ich dokonać i dokonamy. Pazur Proroka… monomiecz błogosławionego Allawa… to potężna broń. Nie martw się, wiem jak go używać. A co do skrupułów, jak rozumiem pijesz do decyzji złożenia broni celem ratowania Jenny. Askarze, wiesz że obiecałem Vladimirowi, iż zajmę się jego dzieckiem. Uczynię to, bez względu na to, czym to dziecko jest. Poza tym, na tej przeklętej przez Proroka planecie nie ma zbyt wiele przyjaznych nam istot. Trzeba więc szanować te, które mogą być nam pomocne.
- Rozumiem. Dobrze, jeżeli tak na to patrzysz to muszę przyznać ci rację. A więc istoty przyjazne. Jenny, uzdolniona Amalteanka… Moebius, który ostatnio stał się lojalnym sługą. Vasil, specjalista od ratowania nam skóry. Twoja siostra, którą tak chronisz i która, zgadzam się, jest osobą, której można ufać. No i Varia…
- Nie mówmy o Varii. Nie teraz.
- Jak sobie życzysz. Mam jeszcze jedno pytanie. Masz praktycznie wszystko… tytuł markiza, niezmierzone bogactwo, urodę, ordery cesarskie. Czego w takim razie chcesz? Dlaczego włóczysz się jak jakiś Rycerz Poszukujący, zamiast cieszyć się tym, co posiadasz?
- Czego chcę? Trudne pytanie. Być może tego, aby o mnie pamiętano za kilkaset lat… Chcę pozostawić jakiś ślad swojej obecności. Zasługujemy na to.
- Owszem, zasługujemy. W takim razie może otworzysz jakieś niezłe wino i napijemy się w tej intencji? Za nas i za nasze plany?
- Za nas, Askarze. I za Nowe Słońce.


Aby skomentować ten opis kliknij TUTAJ

POWRÓT